To był taki typowy wrześniowy poranek, nie za ciepły, wilgotny, zwiastujący zbliżającą się jesień. Czasami jednak mam wrażenie, że pogoda wie, kiedy są chwile, że trzeba odłożyć fochy na bok i zrobiła to dla Nich. Gdy tylko ruszyli w drogę do Urzędu Stanu Cywilnego w Gdyni, wyszło słońce i towarzyszyło nam aż skryliśmy się pod dachem Przystani na Rybę. Później lało jak z cebra z przerwami na wyjście na zdjęcie grupowe, mini sesję w plenerze i zdjęcia z zimnymi ogniami – chyba ktoś nam zamówił okna pogodowe na te momenty, bo inaczej nie umiem tego wytłumaczyć.
Deszczowa pogoda ma w sobie coś magicznego, kolory stają się jednocześnie przygaszone i głębsze (jeżeli wiecie, co mam na myśli (; ) a światło staje się cudownie miękkie – spełnienie marzeń fotografa, który nie lubi używać sztucznego światła (jak my!). Strasznie lubię ten reportaż – zwróćcie uwagę, że na każdym zdjęciu, na którym są ludzie, są szczęśliwi i uśmiechnięci. Nic dziwnego, bo taki był ten dzień – pełen uśmiechu, miłości, wygłupów i ciepła, że zapominało się o pogodzie za oknem. Każdej przyszłej parze młodej życzę takiej pogody ducha i wewnętrznego luzu nawet, gdy nie wszystko pójdzie po myśli 🙂
Dodaj komentarz