Od Targów ślubnych do spełniania marzeń
Cyklicznie bierzemy udział w Alternatywnych Targach Ślubnych, które odbywają się w Gdańsku. Choć zawsze zarzekałam się, że takie wydarzenia nie są dla mnie, te targi mają jedną niepodważalną zaletę. Możemy zobaczyć i poznać nasze potencjalne pary, zobaczyć co im w duszy gra i szybko ocenić, czy jesteśmy dla siebie stworzeni. Są tacy ludzie, po spotkaniu których czuję, że to jest ta energia, którą chcę fotografować. Tak było w ich przypadku! Te uśmiechy, podejście do dnia ślubu i sposób bycia totalnie mnie urzekły, a kiedy wchodzili do kawiarni podpisać z nami umowę, przyznałam się Tomkowi, że spełnia się kolejne moje małe marzenie.
Wesele przy plaży pod koronami drzew
Restauracja nad Potokiem, choć wygląda niepozornie, okazała się idealnym miejscem na ślub w plenerze. Od plaży dzieli ją zaledwie kilkadziesiąt metrów pasa zieleni, co było wielką zaletą nie tylko pod względem widoków, ale i atmosfery. Od momentu, w którym wysiada się tam z samochodu, bliskość natury i wakacyjny klimat działają jak antidotum na wszystkie stresy. Nic dziwnego, że mimo podejrzanej pogody (naprawdę była podejrzana!) Agata i Krzysiek powitali nas z uśmiechem.
Grunt to wiedzieć, czego się chce
Ta para pokazała mi, że nie ma rzeczy niemożliwych! Mało kto potrafi się nie przejmować rzeczami, na które nie ma wpływu, ale oni okazali się być w tym mistrzami. Mimo przejściowych opadów deszczu, trwających od rana (i posiadania alternatywy w postaci sali weselnej w piwnicy) zdecydowali, że ceremonia odbędzie się zgodnie z ich marzeniami, pod gołym niebem. Żeby tego było mało z powodu wcześniej skręconej kostki, Agata musiała opracować plan B na pierwszy taniec. Na szczęście nie było to trudne po doświadczeniach z sesji narzeczeńskiej, którą zrobiliśmy miesiąc wcześniej. Wisienką na torcie był dla mnie wybór dość zaskakującego utworu na wspomniany wcześniej pierwszy taniec: Judas Priest – Turbo Lover.
Po kolacji wiele osób wybrało się obserwować zachód słońca na plaży, a Agata z Krzyśkiem pozwolili sobie na chwilę tylko dla siebie. To był zaskakujący dzień, pełen uśmiechów i radosnych spojrzeń, idealnie wpisujący się w moją wizję „slow wedding”.
Wesele przy plaży, ślub w plenerze, restauracja nad potokiem.
Niedosyt?
Czujecie ten klimat? Macie ochotę zobaczyć więcej naszych reportaży? Szukajcie koniecznie w kategorii: REPORTAŻ . A może chcecie do nas napisać? Śmiało -> KONTAKT
Nie zapomnijcie też znaleźć nas na Facebooku!
Dodaj komentarz