Ceremonia humanistyczna w Łodzi
Jakiś czas temu mieliśmy możliwość uwiecznić alternatywny dzień ślubu w tętniącej życiem Łodzi i powiem Wam, że był to jeden z naszych najbardziej kolorowych i uśmiechniętych ślubów! Ciekawostką jest, że świadkowa (jedna z dwóch!), to moja panna młoda sprzed paru lat, ale do tego zaraz dojdziemy.
Ola i Maks
Poznaliśmy się kilka lat wcześniej na weselu siostry Maksa, które było równie wyjątkowe, choć zupełnie inne w klimacie.
Ola i Maks są wspaniałymi, uśmiechniętymi i bardzo autentycznymi ludźmi, dzięki czemu fotografowanie ich stało się dla mnie bardziej przygodą niż pracą, a ich swobodny i elegancki styl mnie urzekł. Serio, kiedy zobaczyłam suknię ślubną Oli z gładkiego jedwabiu a po chwili błekitny garnitur Maksa rozpłynęłam się nad pięknymi zdjęciami, jakie im zrobię.
Przed ceremonią
Przygotowania odbywały się w ich domu pod Łodzią, a nad wszystkim czuwała piękna, szara kotka, która wiele razy pojawiła się w moim kadrze. W ogrodzie zrobiliśmy first looka, gdzie totalnie zmiękło mi serduszko a po nim mama Maksa obdarowała ich prezentem pełnym wspomnień z jego dzieciństwa, co mnie rozczuliło do łez. Na ceremonię zabraliśmy się wszyscy naszym samochodem, słuchając podczas drogi fajnej muzyki dla rozluźnienia atmosfery przed kulminacyjnym momentem tego dnia. Swoją drogą nasz samochód ostatnio świetnie nam się sprawdza do wożenia naszych par!
Ceremonia humanistyczna w Tekturze Boho
Dotarliśmy do Tektury Boho, która mieści się w sercu Łodzi kilka chwil przed ślubem, dzięki czemu miałam trochę czasu na zrobienie zdjęć dekoracji, które dosłownie zwaliły mnie z nóg. Serio, zachwycam się kwiatami na chyba każdym ślubie, ale rzadko trwa to cały dzień.
Ceremonia humanistyczna trwała dłużej niż standardowe, urzędowe śluby, ale była bardzo osobista i pięknie poprowadzona. Jej niezwykle wzruszającym momentem była chwila, kiedy Ola i Maks złożyli sobie samodzielnie napisane przysięgi i wymienili się obrączkami.
Industrialna przestrzeń w kwiatowych dekoracjach
Jedną z rzeczy, która naprawdę zrobiła na mnie wrażenie, były niesamowite dekoracje kwiatowe, które zdobiły wnętrze Tektury Boho. Przekształciły tę industrialną przestrzeń w żywą i pełną koloru, idealnie rezonującą ze stylem tej pary. Nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała też o smaczku wizualnym (no dobra, smakowym też) jakim była wielka drewniana szpula, cała upstrzona kwiatami i przepięknymi ciastami i ciasteczkami. Ze względu na swoją niezwykłą urodę i bogaty repertuar słodkości ciężko było się od niej oderwać.
Jako fotografa zawsze pociąga mnie uwiecznianie ślubów w sposób ponadczasowy i naturalny, zazwyczaj staram się być ukrytym obserwatorem biegu wydarzeń. Jednak ten dzień ślubu przypominał mi film, w którym grałam swoją rolę wraz z głównymi bohaterami, będąc częścią wydarzeń. Naturalny i niewymuszony luz tej pary był widoczny na każdym zdjęciu, co zapisało się w mojej głowie jako niezapomniany i piękny dzień. Żywe kolory, szczery uśmiech i wszechogarniające poczucie radości to wspomnienia, które ze mną zostaną na długo. To właśnie kocham w fotografii ślubnej – możliwość bycia częścią i zatrzymania wyjątkowych chwil, żeby móc dzielić się nimi ze światem.
Ola, Maks dziękuję za to, że mogliśmy być częścią Waszego wyjątkowego dnia oraz za zainspirowanie mnie swoją miłością i autentycznością do stworzeniu wielu pięknych kadrów, które do dziś są na mojej liście top of the top <3
Kwiaty Oli: Badylarz
Suknia: Agata Wojtkiewicz
Miejsce: Tektura Boho
Winietki i zaproszenia: Ola – panna młoda
Zapraszam do obejrzenia tego reportażu,
Jagoda
Jeżeli chcesz obejrzeć inne reportaże w podobnym klimacie, poszukaj TUTAJ.
Dodaj komentarz